Po krótkiej przerwie w Longyearbyen ruszyliśmy w stronę doliny Adventdalen. Tak, w ta sama w która mieliśmy iść pierwotnie, a którą to przedzieralismy się roku poprzedniego.
W tym roku uzbrojeni w gumowce idziemy prosto nie klucząc pomiędzy bagnami tundry. W dwa dni dotarliśmy pod górę Arctowskiego (do której dotarliśmy rok wcześniej) tyle ze dużo szybciej. Nie obyło się jednak bez przygód.
Wczoraj gdy już w najlepsze byliśmy po kolacji, deserze i słodkiej przekąsce nasza jedna pociecha utopiła się po pas w błocie a druga chcąc ratować ta pierwszą podtopiła się tylko do kolan. Na szczęście szybka akcja ratunkowa i wszystko zakończyło się bez ofiar. Nawet gumowce które zostały głęboko w błocie udało się wyratować.
Aura niestety nie sprzyja szybkiemu schnięciu rzeczy a wręcz przeciwnie. Na szczęście na początku doliny można znaleźć jakieś resztki drewna które pozostawiły topniejace śniegi albo jaka inna przyczyna. Pozbieraliśmy co się dało i urządzilismy sobie wielka suszarnię ogniskową.
W dniu dzisiejszym w planie atrakcji było przekroczenie dwóch dużych rzek (oraz niezliczonej ilości małych). Te dwie duże dały nam jednak trochę popalić. A skończyło się wszystko na rozebraniu się i przejściu w pław. Woda można rzec lekko zimna tak więc wszystkie schorzenia i żylaki wymrożone ;-)
Pogoda nie jest za rewelacyjna ale narzekać nie ma co bo w końcu nie wieje ani nie sypie śniegiem.
Jutro ruszamy dalej w dolinę. Rzek już nie będzie do przekraczania tylko spokojny spacer. Dolina ta jest rewelacyjna. Dzisiaj znaleźliśmy duże pokłady kamieni typu cannon ball taki idealnych kólek ale o tym innym razem bo czas spać.
wedrowka Wasza jest bardzo ciekawa atemperatura prawie jak u nas 40 stopni,uns nie ma problemow z suszenieniem bez ogniska
Hehe no u nas z suszeniem jest lekki problem ale mamy to już przećwiczone na różne sposoby. A wędrówka nasza powoli dobiega końca. Jeszcze dwa dni i ruszamy w stronę Longyearbyen. Trzeba się umyć by nas do samolotu wpuścili :-)
a ja w tzw „międzyczsie”spenetrowałam bieszczadzkie potoki,potoczki i rzeczki-wyjątkowo gorące jak na górskie..momentami by się ten chłód Wasz tu przydał. Wracajcie szczęsliwie !
No my już powoli w drodze powrotnej. Od dziś rozpoczął się marsz w stronę Longyearbyen. A u nas strumyczki można by rzec lekko zimnawe ;-)
Mysmy wstrzymali wszyskie prace z uwagi na temperature,trawa wyglada jak w Egipcie ,a Wy
marzniecie zamiast opalac sie popd lipa i zjadac pyszne owoce bez srodkow chemicznych
Paweł kazał odpisać „ze za ileś tygodni będziemy” ;-) no jeszcze tydzień i wracamy na południe.
a przywieźcie nam trochę śniegu na ochłodę ; )
Wczoraj w nocy padał świeży snieg to mogliśmy nałapać wam do termosu ;-) już powoli zaczyna się tutaj jesień robić